Praca i jej poszukiwanie./ Radośc dziecka na placu zabaw.
6/15/2015
Jedni bardzo chcą, a mimo setek CV i dziesiątek rozmów nie udaje się.
Drudzy (mają znajomości) dobrą pracę na zawołanie, a poprostu im się nie chce.
Gdzie jestem ja?
Na studiach żyłam intensywnie- jakieś zajęcia, później praca, weekendami druga szkoła.
Na studiach żyłam intensywnie- jakieś zajęcia, później praca, weekendami druga szkoła.
Odpowiadał mi ten układ (i stan konta przede wszystkim), choć nigdzie nie mogłam dać z siebie 100%.
Zwalniałam się z zajęć do pracy, to patrzyli na mnie jak na lamusa, do pracy się spóźniałam, bo byłam na zajęciach jak mogłam najdłużej...
W weekendy niektóre zajęcia opuszczałam, by móc spędzić choć chwilę z narzeczonym. W ciągłym biegu, ale udało się pogodzić do wszystko przez 3,5roku czyli do końca 3 miesiąca ciąży.
Pół roku z brzuchem miałam zwolnionego tempa, bo odeszła praca i zostały tylko dwie szkoły.
Ostatni rok studiów ukończyłam z doskoku z dzieckiem na rękach
(czy wciąż tak trudno zrozumieć, że Anielowa ma pracujące babcie i nie mam gdzie jej 'podrzucać'?)
nie pracując i nie ucząc się już zaocznie.
Ten rok pamiętam jak przez mgłę, ominął mnie ten czas, ale nie żałuję.
Plan był taki, że napewno do 3 urodzin Anielowej jestem z nią 24h na dobę.
Został ponad rok, a ja... Chyba już bym chciała. Do pracy. Sama nie wiem.
Złożyłam jedno jedyne CV, na stanowisko niezwiązane bezpośrednio z moim kierunkiem studiów, a już tym bardziej bez żadnego doświadczenia w tej dziedzinie.
Tak po prostu, pojechałam 60km i dałam papier.
Zajęłam się swoim życiem, a że ostatnio mam dużo na głowie poprostu o tym zapomniałam, serio.
Jakie było moje zdziwienie, gdy dostałam telefon z zaproszeniem na TEST.
Pojechałam.
O kurczę, zaczyna być poważnie!
Ze 130 CV na test pisemny miało przyjść 19 osób.
Na sali same poważne kobiety, a ja.. gówniara. Pomyślałam 'co ja tu robię?'
No nic, nie wyjdę przecież :)
Napisałam.
Telefon miały dostać 3 osoby, które uzyskają najwyższą ilość punktów.
Ja nie byłam do końca zadowolona ze swojego testu, także odpuściłam i ze śpiącą Anielową w wózku poszłam na spacer.
Parę godzin później dzwoni telefon: Tak, tak jutro proszę przyjść na rozmowę kwalifikacyjną.
Jak to??!
JA??!
Przecież widziałam! Te wszystkie kobiety ok. lat 30, na pewno z doświadczeniem, wykształceniem kierunkowym i o wiele większą wiedzą ode mnie!!! No way!
Sama rozmowa była zajebista, Dyrektor powiedział, że moje CV wziął na przekór i jest bardzo zaskoczony, że punktacja właśnie z mojego testu uplasowała mnie w pierwszej trójce.
Skończyło się na tym, że z tej trójki żadna osoba nie spełnia oczekiwań w 100% (u mnie brak znajomości przepisów prawnych i ustaw, do którego szczerze się przyznałam), więc mogło skończyć się nawet losowaniem nazwiska;)
Podziękowałam za rozmowę i pojechałam po Anielową, która w tym czasie ponoć tak za mną płakała, że usnęła zanosząc się. No i jak miałabym ją zostawiać z Nianią? Biorąc pod uwagę jeszcze fakt, że po odliczeniu jej wynagrodzenia w tym mieście z pensji zostałoby mi tylko na waciki?
Cudem mogłabym zapisać ją do prywatnego żłobka, który pochłonąłby zaledwie połowę mojej wypłaty i modlić się, by nie zachorowała. W razie choroby opłacać muszę i żłobek i nianię.
Aaa, jeszcze najważniejsze :D
Ta praca wymagałaby ode mnie przeprowadzki do innego miasta!
I teraz co? Kawalerka? Pokój? Ze studentami za ścianą może?
No nic mi się nie składało w tej układance.
Cudem mogłabym zapisać ją do prywatnego żłobka, który pochłonąłby zaledwie połowę mojej wypłaty i modlić się, by nie zachorowała. W razie choroby opłacać muszę i żłobek i nianię.
Aaa, jeszcze najważniejsze :D
Ta praca wymagałaby ode mnie przeprowadzki do innego miasta!
I teraz co? Kawalerka? Pokój? Ze studentami za ścianą może?
No nic mi się nie składało w tej układance.
Jak się skończyło? Nie wiem... W każdym razie ja telefonu nie dostałam :)
Ale, ale!
Wiecie jakie to uczucie być w pierwszej trójce? +100 do poczucia własnej wartości, docenienia siebie i uwierzenia we własne możliwości!
Pierwszy raz startowałam w takim konkursie i jestem mega dumna z mojego małego sukcesu :)
I nie wiem kto był bardziej zaskoczony... Moi rodzice, że tak dobrze mi poszło czy ja, gdy dostałam od nich kwiaty z tej okazji :)
Kapelusz- Pepco
Sweterek- Zara
Sukienka- Mothercare
Buty- Emel
12 komentarze
jeju super !!!! i nic nie powiedziałaś!!!!! no jestem pd wrażeniem :)
OdpowiedzUsuńa tak na marginesie to niech Ci sie nie spieszy, korzystaj jeszcze z tych chwil tylko z Anielą, bo mi juz powoli zaczyna tego brakować...
btw ślicznie wyglądacie!
Starałam sie utrzymać to w tajemnicy do końca :D i tez nadal jestem pod wrażeniem :P hihi
Usuńwiem, wiem, że zatesknie. ... wszędzie dobrze gdzie nas nie ma jak to mówią ;)
Dzięki ;*
No nieźle-w pierwszej trójce, Gratulacje;) Sama wchodzę na ścieżkę szukania nowej pracy, bo obecna niezbyt mi pasuje już :) I jak zwykle boskie zdjęcia :D Aż miło na was patrzeć :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i życzę powodzenia!!! Oby poszło szybko :)
UsuńCzłowiek w siebie nie wierzy, a tu takie miłe zaskoczenie! Gratulacje! :)
OdpowiedzUsuńSuper, gratuluję!! :-D
OdpowiedzUsuńNo to gratuluję :)
OdpowiedzUsuńDowartościowanie się jest nagrodą samą w sobie :) Uda się wtedy, gdy będziesz całkowicie przekonana do rozpoczęcia kariery zawodowej :)
OdpowiedzUsuńJa przy Pierworodnym poszłam po 6 m-cach do pracy. Z bliźniakami postanowiłam zostać dłużej, ale to czysto z powodów finansowych. Nie wiem która decyzja jest lepsza bądź gorsza. Wszystko ma swoje dobre i złe strony. Najważniejsze by dobrze się czuć ze swoim wyborem :)
Pozdrawiam.
Oby się udało! :) Obym znalazła pracę marzeń i jeszcze dobrze płatną... :)
UsuńPozdrawiam :)
Cudowne zdjęcia, napatrzeć się nie mogę:)
OdpowiedzUsuńJa właściwie pracuję all the time. i w trakcie ciąży, i po ciąży, i teraz... mam to szczęście (albo nieszczęście?) że pracuję w domu. I powiem szczerze, że mam już ochotę wyjść do ludzi . chociaż.. powoli zaczynam zarabiać na tym, co naprawdę lubię:) (portal, blog).. Nie tłukę już kilkuset tekstów po złotóweczce, na jeden temat:)
Jejku, bardzo dziękuję! :)
OdpowiedzUsuńGratuluję Ci wytrwałości i osiągnięcia sukcesu, a zarabiając na tym, co lubisz, zawsze możesz pójść do pracy (nawet mniej płatnej) na 1/2 lub 1/3 etatu. Kontakt z ludźmi będzie zapewniony, a i bloga nie zaniedbasz! Pozdrawiam :*
Warto próbować i walczyć do końca. Nie możemy się poddawać, bo kto wie co się może wydarzyć i oczywiście gratulację.
OdpowiedzUsuńPodobało Ci się? Chciałabyś coś dodać? Będzie mi niezmiernie miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad!